Każdy rodzic pragnie aby jego dzieciątko było najszczęśliwsze na świece.Aby przeżywało
tylko dobre chwile , nie miało żadnych smutków ,trosk.
Czasem nawet jakaś błahostka może zakłócić ten porządek.
Dzisiejsza pogoda była idealna na wędrówki, nasypało dużo śnieżku .
Weroniczka już zdrowa więc wyszłyśmy na spacer . Była bardzo szczęśliwa.
I nagle pierwsze zderzenie z rzeczywistością .
Stoi dziecko pod choinką zasypaną śniegiem trąca lekko gałązkę , śnieżek spada
prosto na Jej buźkę i czar prysł .
Popłakała się bidulka a przecież ze śnieżkiem miała już do czynienia.
I to nie ostatni płacz dzisiejszego spaceru.Nagle stojąc w śniegu stwierdziła
że nie umie w nim chodzić ( śnieg był mokry i do kolan ) próbując brnąć dalej przewróciła się .
Śnieg wpadł do rękawa. taki mokry ,zimny i znów się popłakała.
Mam bardzo wrażliwe dzieciątko- stwierdziłam i wzięłam się za matczyny obowiązek .
Przytuliłam ,wytarłam łezki i pokazałam jak można brodzić w głębokim śniegu i jaka
jest z tego frajda
Na szczęście wszystkie smutki szybko odeszły w niepamięć.
tyle śniegu mieliśmy rano
czapa TOMS
rękawiczki dyskont
szal mamy
futerko Smily
leginsy Zara
getry by mama ( ze sweterka )
buty CCC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz