Nareszcie czuć święta jak się wraca do domu,cóż za aromat się po nim rozchodzi.
Wyrobieniem ciasta i wałkowaniem zajmowała się mama.
Jednak wykrawanie należało już do Weroniki z większą lub mniejszą pomocą mamy.
A jaka była dumna ze swoich pierniczków.
Po upieczeniu i ostudzeniu nadszedł czas na konsumowanie czyt.próby smaku czy sie udały.
Próba wyszła rewelacyjnie .
Na następny dzień dekorowanie ,kolorowym lukrem -pisakami i koralikami.
Prym w dekorowaniu wiodła Weronika,brat jej wtórował.
Weronika nie bardzo mogła dać rady ,ale pomagała bratu podając goździki.
Następny Świąteczny zapach pomarańczy i goździków wypełnił dom.
I wreszcie nadszedł czas przez wszystkich tak wyczekiwany czas ubierania choinki.
W tym prym wiodła Weronika. Z ręką na sercu mogę stwierdzić że oprócz lampek
co jest sprawą oczywistą i cukierków choinkę ubrała sama.
Cukierki podjadała i całą buźkę umazała.
Efekt końcowy .
Nasza choinka .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz